OMEGA Sieradzkiego – historia

Po powrocie Polski na mapę świata i odzyskaniu przez nią dostępu do morza (na bardzo niewielkim odcinku, ale jednak) Polacy zachłysnęli się żeglarstwem. Gorączka ta nie ominęła także Warszawy i Wisły. W 1924 roku założony zostaje Yacht Klub Polski Warszawa, który historycznie obecny jest od samych początków żeglarstwa w mieście stołecznym. Rozgrywane są pierwsze regaty, na przykład na trasie Warszawa – Modlin – Warszawa. Aby ujednolicić klasy jachtów i sprawić by rywalizacja była bardziej wyrównana Polski Związek Żeglarski ustanowił podział łodzi regatowych na klasy “V” – 5 metrowa, “S” – 10 metrowa, “H” – 15 metrowa, “E” – 20 metrowa i “C” – 25 metrowa. Pierwsze regaty klasowe rozegrane zostały 18 września 1927 roku. Okazało się że takie ściganie jest bardzo atrakcyjne i regaty klasowe zaczęto rozgrywać cyklicznie. Corocznie organizowane były regaty związkowe, które skupiały czołówkę warszawskiego żeglarstwa. Początkowo o zwycięstwie wcale nie decydowało to kto pierwszy przypłynął na metę. Wygrywał ten kto opłynął trasę w najkrótszym czasie, niezależnie od tego kiedy wystartował. Pomimo silnego prądu i wąskiego, płytkiego akwenu, często też słabego wiatru, regat na Wiśle było coraz więcej.

18-letniego studenta najpierw Politechniki Warszawskiej a później Uniwersytetu Warszawskiego ciągnęło nad wodę od początku jego pobytu w Warszawie, do której przeniósł z Lwowa się z matką i starszym bratem. Komandor klubu jachtowego AZS zaproponował młodemu Sieradzkiemu pracę przy naprawie i konserwacji łodzi. Juliusz “wsiąkł” tak bardzo, że długie popołudnia w klubie zamieniły się w nocowania, a w wieku 19 lat, po ukończeniu kursu żeglarskiego, zapragnął wystartować w pierwszych regatach. Pomimo tego że ścigał się na starej jednostce będącej w beznadziejnym stanie technicznym zajął wysokie 4 miejsce, wyprzedzając wielu znamienitych żeglarzy na znacznie nowocześniejszych jednostkach. Ponieważ był człowiekiem ambitnym postanowił samodzielnie zbudować 5 metrowy jacht w klasie “V”, którym mógłby się ścigać. Budował go zimą na zapleczu klubowej szatni, nie mogąc nawet korzystać z klubowych narzędzi. Wielu krytykowało wprowadzone przez niego rozwiązania, mówiono że łódź jest zbyt wąska i wywrotna. Nikt nie dostrzegał geniuszu Sieradzkiego. Gdy na wiosnę jego wymarzona łódź była wykończona postanowił sprawdzić ją w regatach – i…. wygrał. Zyskał szacunek i rozpoznawalność, jako żeglarz, konstruktor i szkutnik.

W 1936 roku brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie. Możliwe że zdobyte tam doświadczenie i wymiana myśli z zagranicznymi konstruktorami pozwoliła Sieradzkiemu na skonstruowanie Omegi kilka lat później. Po powrocie do kraju ponownie projektował i budował, a zamówienia sypały się lawinami. Dynamiczny rozwój polskiego żeglarstwa przerwała jednak wojna.

Hitlerowskie władze administracyjną decyzją zlikwidowały całokształt działalności klubów i zakładów szkutniczych w Polsce. Wiele jachtów zostało w pożodze wojennej absolutnie zniszczonych. Mimo tego nabrzeża Wisły były miejscem stosunkowo cichym i bezpiecznym. Sieradzki zatrudnił się w portowej kawiarence i zaczął “od zera”. Wraz z kilkoma zapaleńcami rozpoczął budowę trzech “Pionierów”, płaskodennych żaglówek o powierzchni żagli zaledwie 10 metrów kwadratowych. Były nieatrakcyjne dla okupanta lecz sprawdzały się w żegludze po płytkiej Wiśle. Jako odpowiedź na duże zapotrzebowanie na jednostki pływające w 1942 roku Sieradzki zaprojektował i zbudował łódź o długości 6 metrów i powierzchni żagli 15 metrów kwadratowych. Po opływaniu pierwszej łodzi, zamówionej przez Leona Jensza z Yacht Klubu Polskiego Warszawa, okazało się że jest to łódź szybka, manewrowa i dzielnie dająca sobie radę z wiślańskim prądem. To właśnie Omega, która 80 lat później jest nadal najbardziej produkowaną i najliczniej obecną na akwenach Rzeczpospolitej łodzią żaglową. Konstrukcja ta szybko wzbudziła zainteresowanie licznych amatorów warszawskiego żeglarstwa. Nabywcą drugiej w historii wybudowanej Omegi Sieradzkiego był Czesław Marchaj, późniejszy wybitny naukowiec i teoretyk żeglarstwa. Początkowo wcale nie znał się na żeglowaniu. Zarobił fortunę sprzedając udający niemiecki koniak bimber domowej roboty i te właśnie pieniądze zainwestował w Omegę. W ślad za Marchajem poszli kolejni warszawiacy.

Po ataku III Rzeszy na ZSRR okupanci zaczęli baczniej przyglądać się działalności nad Wisłą. Sieradzki i jego kompani zostali zmuszeni do przeniesienia się w okolice Portu Czerniakowskiego gdzie kontynuowali swoją pracę. Omegi wykorzystywała nawet Armia Krajowa by szkolić swoich żołnierzy w warunkach wodnych. Podczas Powstania Warszawskiego, już pozbawione takielunku, Omegi służyły do transportu zapasów w poprzek Wisły. Niestety los nadwiślańskiego żeglarstwa był taki sam jak miasta Warszawa. W wyniku działań wojennych prawie wszystkie kluby, zakłady szkutnicze i same łodzie zostały zniszczone.

Po wojnie Sieradzki osiadł na pomorzu. Odradzający się Polski Związek Żeglarski powierzył mu misję organizacji warsztatów szkutniczych. W międzyczasie PZŻ ustanowił nowe klasy narodowe, w tym przywrócił do życia klasę “H” –  15 metrów kwadratowych żagla – jej założenia spełniała właśnie Omega. Komunistyczne władze zainteresowały się rozwojem turystyki wodnej i do spełnienia tego celu miała posłużyć masowa produkcja Omegi. Polski Związek Żeglarski przejął dokumentację techniczną monotypu Sieradzkiego i w 1950 roku złożył pierwsze zamówienie w Stoczni Jachtowej w Szczecinie, na 250 jednostek. Wkrótce seryjną produkcję rozpoczęły kolejne zakłady. Pomimo anulowania klas narodowych po przemianach ustrojowych w 1957 roku i “zakończeniu kariery” klasy “H” popularność Omeg nie malała. Nadal z powodzeniem były wykorzystywane w turystyce i szkoleniu. Według oficjalnych danych w 1959 roku było ich 419, a ta liczba z roku na rok tylko rosła. Pierwsze Mistrzostwa Polski rozegrane zostały w 1951 roku i organizowane były do roku 1964, a po reaktywacji klasy w 1980 roku jako łódki regatowej Mistrza Polski możemy poznać co roku aż do dnia dzisiejszego.

Dzisiaj klasa Omega to prawdziwa Klasa Narodowa. Na tych łódkach pływają tysiące żeglarzy w całej Polsce, używając ich do turystyki wodnej i edukacji żeglarskiej.  Regatowa klasa Omega to jedna z najliczniejszych imprez, posiadająca dobrze zorganizowany Puchar Polski, lokalne imprezy i aktywne środowisko akademickie – zdarzają się lata że na starcie Akademickich Mistrzostw Polski staje ponad 100 jachtów. Klasyczne poszycie słomkowe, zaprojektowane przez Sieradzkiego w celu jak największego ograniczenia kosztów produkcji, zastąpiły bardziej trwałe konstrukcje z tworzyw sztucznych. W dywizji Sport Omega doczekała się dodatkowego żagla – spinakera, mającego nadać jej większą prędkość na kursach “z wiatrem”. Dzięki tym zabiegom, pomimo 80 lat, Omega jest nadal atrakcyjna. Króluje na polskich wodach, jest pierwszym wyborem dla wielu amatorskich jak i doświadczonych żeglarzy – i nic nie wskazuje na to żeby w najbliższej przyszłości coś miało jej ten status odebrać.

Po więcej informacji o Omegach zapraszamy na: https://www.klasaomega.pl/